piątek, 20 stycznia 2012

Pastele i dźwięki

Zabawa, o której chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć zrodziła się na fali muzealnych inspiracji. Coś wisiało w powietrzu już od wczoraj. Miałam prawie stu procentową pewność, że ziarno muzealnych przygód lada chwila wyda na świat swoje plony, kiedy Kuba, który ostatnio omija zadania związane z rysowaniem wielkim łukiem, usiadł i namalował wierną kopie obrazu, od którego zaczęła się nasza przygoda w muzeum. Dałabym sobie rękę uciąć, że w trakcie warsztatów nie poświęcił mu wiele uwagi, być może stwierdzenie, że omiótł go wzrokiem byłoby dużą przesadą. Rysunek tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że dzieci chłoną otaczającą ich rzeczywistość w zupełnie inny, fascynujący sposób. Nie chcąc burzyć jego zapału swoja nadgorliwością, cierpliwie czekałam na rozwój wydarzeń. "Mamo czy możemy kupić jutro pastele?" - zapytał. "Pewnie" - odpowiedziałam być może zbyt entuzjastycznie. Myślałam, że będzie się chciał pochwalić swoim rysunkiem, ale musiałam uzbroić się w cierpliwości, ponieważ bez komentarza zabrał prace i schował ją najzwyczajniej do teczki. Ani jednego słowa - każdy kto choć odrobinę zna Kubusia zorientowałby się od razu, że coś jest nie tak. Co mu chodziło po głowie? Co go pchnęło do tak spontanicznego aktu ekspresji? - mogłam się tylko domyślać. Jak się później okazało, w główce mojego synka zrodził się plan, w którym wszyscy, wszyscy czyli Kuba, Antoś i Ja mieliśmy brać udział. Po powrocie do domu, z nowiusieńkim opakowaniem pasteli, Kuba poprosił mnie, żebym przez chwile nie wchodziła do kuchni. W tym czasie, pastele zostały rozpakowane, stos czystych kartek umieszczony w dostępnym dla wszystkich miejscu, Antek zamontowany w swoim krzesełku. Zostałam zaproszona do kuchni, po czym mój syn oznajmił. "Będziemy malowali dźwięki" "No dobrze" - odparłam lekko zbita z tropu. " A jakie dźwięki będziecie malować?" " Takie jak w muzeum. Możesz puścić nam Bacha?". Zatkało mnie. Byłam pewna, że i tego nie zapamiętał z zajęć. Tyle wokół się działo. A jednak. Zajęcia muzealne rozbudziły w nim potrzebę ekspresji. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego naciskał na zakup pasteli. Nie wytrzymałam i zapytałam. Moje dziecko bez ogródek poinformowało mnie, że muzyka potrzebuje soczystych kolorów, a kolory jego kredek są takie "płaskie". Oczywiście nie byłam przygotowana na taki obrót wydarzeń ;-) Właśnie miałam zabierać się za przygotowanie obiadu. Czasami niektóre sprawy muszą po prostu poczekać ;-) Zdecydowaliśmy wspólnie, że obiad zjemy później:-) Dzięki serwisowi YouTube szybko udało mi się namierzyć odpowiednie utwory.


Pierwsze podejście. Johann Sebastian Bach - Toccata i fuga d-moll.





Antosiowa interpretacja Toccaty Bacha ;-)




Ludvig van Beethoven. Sonata fortepianowa nr 14 cis-moll op. 27 nr 2 znana bardziej jako "Sonata Księżycowa". Kuba zmienił technikę - zamknął oczy. Przyjemnie było obserwować jak muzyka i ruch jego ręki powoli się ze sobą zgrywają, by pod koniec utworu poruszać się w idealnej harmonii. Co więcej, jego ciało w trakcie utworu dość usztywnione na początku, powoli zaczęło się rozluźniać ;-) Napięcie zniknęło.












Mały Antoś nie byłby sobą, gdyby nie zachciał pójść w ślady brata ;-)





Piotr Czajkowski, Jezioro Łabędzie, Walc. Chłopcy zadecydowali, że do walca jedna linia nie wystarczy ;-) Tak powstał czteroliniowy rozmach w wersji Kubusiowej...





I dwuliniowy w wydaniu Antolka ;-)




Po walcu, chłopcy nadal nie mieli dość ;-) Kolejna praca powstała przy dźwiękach "Do Elizy" Ludviga van Beethowena. Nastąpiła drobna zmiana kolorystyczna ;-)




W pracy Kuby zaintrygowała mnie ta czarna splątana linia, na dość optymistycznym żółtym tle. Kuba pośpieszył mi wyjaśnić, że jest to "mroczność" ;-)




Na koniec wróciliśmy jeszcze do utworów, które towarzyszyły nam w trakcie zabaw z porami roku. I tak powstała impresja jesienna do koncertu nr 3 F-dur "Jesień" Vivaldiego. Swoją pracę Kuba zatytułował następująco: "Hiszpański stragan z warzywami"....













Jesienna impresja Antolka ;-)



Zabawę zakończyliśmy kolejnym koncertem Vivaldiego - koncert nr 4 f-moll "Zima". Tytuł pracy: " Pałac królowej lodu".




Antolek zapytany o tytuł ograniczył się do lakonicznego: "Pada śnieg" ;-)



Do wieczora w domu panowała niezwykła harmonia i spokój. Chłopcy zgodnie razem się bawili. Nie było jęczenia i marudzenia. Nie było problemów z Antosiową drzemką. Tak, muzyka potrafi zdziałać cuda. Cieszę się, także dla tego, że udział w warsztatach, a właściwie jego konsekwencje obudziły w Kubie wewnętrzną potrzebę autowyrazu inną od tej "paszczowej". Od dłuższego czasu coś się w nim gotuje, coś o czym nie chce mówić, a co znajduje ujście w jego tańcu, mowie ciała, a ostatnio także i w rysunku. Nie chcę z "butami" wchodzić w jego emocje - czekam cierpliwie aż dojrzeje, by móc o tym porozmawiać. Nie naciskam. Obserwuje ...




12 komentarzy:

  1. Ewo, to jest wspaniałe. Bawiliśmy się w podobne zabawy na zajęciach otwartych w przedszkolu Mikołaja, ale nie pomyślałam, żeby spróbować w domu. Jeśli to naprawdę uspokaja to musimy spróbować. Natychmiast!
    A Kuba jak zawsze mnie zachwyca ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci za tego bloga !!!!
    Dziękuję, że poświęcasz czas nam wszystkim czytającym i wcielającym w życie Twoje pomysły.
    Ja niestety nie mam tak twórczej wyobraźni, coś tam sama próbuję wymyślić ale te pomysły i wiedza jaką Ty posiadasz i się nią dzielisz jest nieocenialna ;)!!!!

    Bardzo żałuję, że nie ma już starego bloga Do dzieci z pasją on również był dla mnie nieocenionym źródłem wiedzy i inspiracji.

    Zapraszam jeśli chcesz na mój profil na Naszej Klasie, tam zamieszczam zdjęcia i zabawy z naszą córką. Myślałam o pisaniu bloga ale dysleksja mnie zawstydza. Katarzyna Petit

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem oczarowana waszą "lekcją muzyki" i Kubą pomysłodawcą i organizatorem.
    Wzrusza mnie ten post. Dzieci są tak niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
  4. Madziu,
    Masz moją gwarancję :-)Zabawa z muzyką w tle wycisza fantastycznie i dużych i małych.

    Kasiu P,
    Jest mi bardzo, bardzo miło, że moją praca, a właściwie zabawa z dziećmi może kogoś zainspirować i dać radość innym ;-)
    Ja też żałuję, że tyle wspaniałych autorskich pomysłów K z DDzP zniknęło bezpowrotnie. Z drugiej jednak strony w pełni rozumiem i szanuję decyzje autorki ;-)
    Jeżeli chodzi o pisanie bloga - myślę, że jest to fantastyczna forma kolekcjonowania wspomnień, refleksji i inspiracji. Naprawdę warto,a dysleksją bym się aż tak nie przejmowała ;-) Są przecież programy do edycji, które potrafią ułatwić obróbkę techniczną tekstu;-)
    Niestety od wieków nie odwiedzałam portalu NK, ale korci mnie , by zajrzeć jak się bawicie ;-))))
    Pozdrawiam ciepło
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasiu,
    Kuba to strasznie kochany, choć ostatnio dość trudny we współżyciu młody człowiek. Cieszę się, że mam zaszczyt być jego mamą:-) Inspiracje płynące od najmłodszych są chyba tymi najbardziej wzruszającymi przeżyciami ;-) To jak ekskluzywne zaproszenie do ich tajemniczego wewnętrznego świata. Przeżycie kolekcjonowane pod hasłem: "bezcenne"
    Uściski
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ja też szanuję K z DDzP, uwielbiam jak opisuje swoje pomysły a jednocześnie cierpię ...
      Bloga nie będę niestety pisała, dyslektyczna przypadłość jest naprawdę uporczywa i nawet najlepsze programy do edycji nie pomagają podczas pisania dłuższych form wypowiedzi ;)
      Na NK zamieszczam zdjęcie i krótki opis, dla znajomych i rodziny (okazało się, że niektórzy też czerpią z nich inspirację;)

      Usuń
  6. Ale zbieg okoliczności!U Was malowanie dźwięków, u nas...miłości, złości...Myślę, że dzięki Wam i u nas pojawi się muzyka:)Dziękuję za inspirację:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My dla odmiany, zainspirowani Waszymi pomysłami dodamy szczyptę emocji ;-)

      Usuń
  7. Kuba jest niesamowity! Po raz kolejny znokałtował mnie swoją wrażliwością i dojrzałością!!
    My też słuchaliśmy Vivaldiego podczas naszych "seasonowych" zabaw, ale nie przyszło mi do głowy, żeby dać im tę muzykę narysować, a jeśli gwarantujesz spokój - to tym bardziej muszę spróbować. Niech tylko moje rozrabiaki wrócą z ferii:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. K,
      O ile wrażliwość Kubulka ustabilizowała się na jakimś stałym rozsądnym poziomie, o tyle jego dojrzałość jest dość problematyczną kwestią. Ale chyba to przywilej wieku. Z jednej strony przeraża mnie jego "bez wysiłkowa" wrażliwość z drugiej strony drżę na myśl o jego "bezmyślności " w niektórych sprawach i sytuacjach:-) Ach, żeby tak ktoś dodawał instrukcję obsługi przy narodzinach - życie byłoby o wiele łatwiejsze ;;-)))))

      Usuń
  8. Niesamowite! Taki młody człowiek a taka dojrzałość.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety na razie dojrzałość Kuby ogranicza się tylko do pewnych "nie życiowych" sytuacji ;-)))

    OdpowiedzUsuń

Thanks for visiting my blog. I love to read your comments so if you have time and like what you have read leave me one.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...