niedziela, 5 czerwca 2011

Domowe Planetarium

Jednym z prezentów jakie Kubulek otrzymał od dziadków był ten ciekawy zestaw projekcyjny. Nie trzeba było długo czekać, żeby mój mały naukowiec zabrał się ochoczo do pracy ;-). Zestaw wiekowo przeznaczony jest dla dzieci w wieku 8+, ale jeżeli Wasz 5/6 latek ma anielską cierpliwość możecie spokojnie się w niego zaopatrzyć. A oto dlaczego piszę o tej cierpliwości ....





Półkule nieba wykonane są z estetycznie zadrukowanej tektury. Pierwsze zadanie wymagające cierpliwości polega na nakłuciu małych otworków ostro zakończonym przedmiotem, tak aby światło swobodnie mogło się przez nie przedostać. Otworków do przekłucia jest tyle ile gwiazd w konstelacjach poszczególnych półkul. Szczerze mówiąc byłam pewna, że po paru minutach Kuba się zniechęci i pracę będę kończyć ja. Czekało mnie miłe zaskoczenie. Po prawie 30 minutach nakłuwania nie usłyszałam ani jednego jęku ani marudzenia.









Kiedy uporacie się z nakłuwaniem, czeka na Was kolejne wyzwanie. Półkule należy złożyć według wzoru. Niby nic ale najlepsze jeszcze przed Wami. Ponieważ konstrukcja jest bardzo delikatna należy każde łączenie zabezpieczyć kawałkiem taśmy klejącej dołączonej do zestawu. Kolejne 30 minut ciężkiej pracy. Kuba nadal nie jęczy - cud.








Po ponad godzinnej mrówczej pracy możecie napawać się widokiem własnoręcznie wykonanego planetarium. Kuba promieniał a ja byłam u kresu wytrzymałości ;-)





Nadszedł czas by zgasić światło i ..... I klops. Okazało się, że otworki które Kuba tak dzielnie tworzył miały za małą średnicę i prawie nic nie było widać. Bliska zawału wytłumaczyłam mojemu rozentuzjazmowanemu synkowi, że musi wrócić do punktu wyjścia i kolejny raz nakłuć każdy otworek w celu jego poszerzenia. Zlitowałam się nad dzwońcem i połowę pracy wykonałam ja. Kolejne 15 minut wycięte z życiorysu.



Na szczęście po tej "drobnej" poprawce nie było już kolejnych problemów i chłopcy mogli nacieszyć się widokiem nocnego nieba ;-) Antka chyba bardziej zachwycała lampka umieszczona w środku konstrukcji bo notorycznie zaglądał pod kopułę.



Przez kolejne dni w pokoju chłopców panowały egipskie ciemności rozświetlane małym projektorem ;-)




Ze względu na swoją delikatną konstrukcje planetarium zagnieździło się wysoko na półce z książkami. :-)



Planetarium stało się dla nas punktem wyjścia do wielu ciekawych projektów i zabaw. W planach miałam zrobienie kart do lekcji trójstopniowej ale Kuba po trzech dniach znał już wszystkie konstelacje. Dla Antosia natomiast wydrukowałam z google pojedyncze zdjęcia konstelacji, miejsca w których znajdowały się gwiazdy przedziurkowałam dziurkaczem i za pomocą latarki w ciemnym pokoju wyświetlaliśmy na ścianie i nazywaliśmy pojedyncze konstelacje. Mega fajna zabawą - sama pamiętam ją jeszcze z dzieciństwa ;-) Układaliśmy też na tych kartach płaskie koraliki, dopasowywaliśmy poszczególne konstelacje do siebie, bawiliśmy się w "ciepło/zimno" itp.

Kuba już nie może doczekać się wyprawy do toruńskiego planetarium i swojego pierwszego teleskopu ;-)


Życzę Wszystkim udanych zabaw z dziećmi

6 komentarzy:

  1. Rewelacja!
    A wiesz, że nas ostatnio nie chcieli wpuścić do planetarium, bo, cytuję: "to dziecko (czyt. Staś) jest za małe, nie wysiedzi 45 minut seansu" :(

    a może to Wam się przyda:
    http://www.montessoriforeveryone.com/assets/PDF/Constellations.pdf

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgroza !!!! Ciekawe kiedy coś się w tym naszym kraju zmieni ;-) Staś pewnie był bardzo rozczarowany ;-( I jak tu w dziecku podsycać ciekawość świata skoro instytucje, które powinny stać otworem limitują swoją dostępność Ahh, szkoda gadać...

    Z dużych instytucji kulturalnych zaskoczyła mnie Poznańska Filharmonia- kiedy przyszliśmy na koncert pro symfoniki z Antolkiem, który miał wtedy niecały roczek usłyszałam wiele miłych słów od pracowników cytuję:" dobrze, że Pani tak szybko zaczyna, zapraszamy częściej" Więc może jednak jest jakaś nadzieja na zmiany ;-)

    Dziękuję za link - często korzystam z ich strony - z gotowych materiałów i szukając inspiracji. Bardzo lubię też materiały z Montessori Print Shop:-)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł z dziurkowaniem kart i wyświetlaniem na ścianie - super! Dziwię się, że Stasia nie wpuścili - wystarczyłoby, że usiedlibyście blisko drzwi i jakby nie wytrzymywał to byście wyszli.
    Ostatnio ukulturalniam Lucyferka teatralnie i nie tylko. Na początku było ciężko. Pomimo, że chodzi do żłobka i na różne spotkania płakał gdy światło było zgaszone a ludzi dużo i głośno (gorąco niestety też). Przytulony się uspokajał a po kilkunastu minutach popijał wodę, jadł szaszłyk sałatkowy i już było ok.
    W Lublinie gdzie mieszkamy w ten weekend była Noc Kultury. Mimo, że V edycja to byłam po raz pierwszy i jestem zachwycona. Lucek zaliczył 4 koncerty, 2 przedstawienia, jedne bajki z rzutnika, 10 pokazów ulicznych (beatboxerzy, iluzjoniści, klauni, muzycy itd). Pod koniec po raz pierwszy nie nucił ale śpiewał! Popłakałam się ze wzruszenia :) Bardzo podobały mu się 3 wystawy fotografii.
    Dziewczyny bardzo serdecznie zapraszamy za rok do Lublina z okazji Nocy Kultury. Jak najbardziej z dziećmi (masa wózków, kilkoro w nosidełkach i chuście - w tym mój na zmianę z na barana), punkty do przewijania, mnóstwo restauracji z fajnym jedzeniem a do tego totalnie bezpłatnie setki wydarzeń, otwarte muzea, galerie (w czasie Nocy Muzeów również ale teraz dodatkowo).

    OdpowiedzUsuń
  4. Super zabawa Ewa,bardzo ciekawy pomysl. Ja planuje zrobic male planetarium dla Eatona, ale szukam nadal pomyslu.

    Piszesz, ze Kuba po 3 dniach znal juz wszystkie konstelacje. U mnie jest podobnie z Eatonem. Czasami Eaton cos przeczyta i juz pamieta,czasami robie jakies activity z Nim, przerobi raz i to wszystko. Myslalam, ze nie lubi danej zabawy naukowej, ale kiedy zaczelam go pytac odpowiada prawidlowo. Mam troche dylemat bo wydaje mi sie,ze jestem za powolna dla niego i wychodzi na to,ze najlepiej pochlania wiedze z ksiazek. I jak tu za nim nadazyc z Nathanielem w rekach ;-)
    XOXO
    marta

    OdpowiedzUsuń
  5. Lucyferko,
    Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że Lublin jest aż taki kulturalnie otwarty na dzieci. Wspaniały pomysł- być może odwiedzimy Wasze miasto w przyszłym roku ;-) Na razie w te wakacje na liście miast do odwiedzenia zakreśliliśmy : Wrocław, Toruń i Warszawę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Martuś,
    Ja wielokrotnie borykam się z tym samym problemem. Ale to chyba fantastyczny skutek "uboczny" wczesnej edukacji ;-) Pamiętam, że u Domana dość często podkreślany był fakt, że raz rozbudzona ciekawość świata owocuje po pewnym czasie tempem przyswajania wiedzy porównywalnej "z szybkością światła". Jak tak czytam o Waszych przygodach i patrzę jak Eaton błyskawicznie opanowuje kolejne pojęcia i umiejętności to rzeczywiście wygląda na to, że jesteś najbardziej zapracowaną mamą na świecie. Ja miałam lepiej i zarazem gorzej bo Kubul w wieku Eatona jeszcze nie czytał więc tempo odrobinę narzucałam ja.

    Czasami z Kubą zalewała mnie krew bo ja się produkowałam a on sprawiał wrażenie jakby miał to w nosie - po czym w jakimś zupełnie niespodziewanym momencie odtwarzał wszystko bezbłędnie. Dzieci chyba już tak mają;-)
    Teraz się cieszę bo Kuba potrafi wspaniale mnie odciążyć i sprawia mu to przyjemność. Czyta Antkowi, wyjaśnia, pomaga kiedy Antek w trakcie ćwiczenia jest w kropce.

    Z maleństwem na rękach to rzeczywiście jest mega wyzwanie- podziwiam i niniejszym przyznaje Ci tytuł SUPER BLOGOWEJ MAMY ;-)

    A czy zdarzają się Wam sytuacje w której Eaton odmawia współpracy? I czy masz jakiś sprawdzony sposób żeby wskrzesić zainteresowanie zadaniem , które jest pomijane na półce.

    My ostatnio wkroczyliśmy w uroczy bunt dwulatka ;-( Antek nadal chętnie wykonuje swoje ćwiczenia ale każde zdanie, które wydobywa się z jego małej paszczy zaczyna się od "nie".

    Pozdrowienia
    Ewa

    OdpowiedzUsuń

Thanks for visiting my blog. I love to read your comments so if you have time and like what you have read leave me one.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...