Konik polny to wyrażenie, które w ostatnich tygodniach można było usłyszeć w naszym domu nader często. Już nawet nie pamiętam co pojawiło się pierwsze:czy obiekt badawczy, czy karty nomenklaturowe. Tak, czy owak, konik polny został wzięty pod lupę moich dwóch łobuzów ;-)Temat został wyeksploatowany doszczętnie i z nieukrywaną przyjemnością przygotuje chłopcom kolejny nowy unit. A tym czasem, kilka informacji o naszym "koniko-polnym" temacie ;-)
Tak prezentowały się nasze materiały, jeszcze na starej półce. W pudełku znajdują się karty nomenklaturowe, a na podstawce miniaturowe modele, które posłużyły nam do rozmów o cyklu życia konika polnego.
A to nasz żywy obiekt badawczy. Kuba z zapałem identyfikował części ciała konika polnego, które znalazły się na kartach nomenklaturowych, tłumacząc i objaśniając je cierpliwie Antosiowi, którego na ten czas bardziej fascynował sam fakt, że mamy żywe zwierzątko w domu ;-)
Przygotowując materiały, musiałam uwzględnić różnice wieku moich chłopców i tak powstały dwa rodzaje materiałów: karty klasyfikacyjne i karty nomenklaturowe. O szczegółach i różnicach między tymi dwoma rodzajami materiałów postaram się napisać w jednym z kolejnych postów ;-)
Chłopcy nauczyli się rozpoznawać następujące elementy budowy zewnętrznej konika polnego:odnóża kroczne, odnóża skoczne, głowę, tułów, odwłok, aparat gębowy, złożone oko, czułki, dwie pary skrzydeł, przetchlinki, przedplecze i pokładełko. Kuba dodatkowo nauczył się definiować wyżej wymienione elementy ;-)
Chłopcy nauczyli się rozpoznawać następujące elementy budowy zewnętrznej konika polnego:odnóża kroczne, odnóża skoczne, głowę, tułów, odwłok, aparat gębowy, złożone oko, czułki, dwie pary skrzydeł, przetchlinki, przedplecze i pokładełko. Kuba dodatkowo nauczył się definiować wyżej wymienione elementy ;-)
Jak się okazało, nasz wdzięczny obiekt badawczy był samicą i postanowił zaszczycić nas, składając swoje jaja w naszym pojemniku. Było ich naprawdę wiele ;-)
Tym sposobem naturalnie przeszliśmy do tematu rozmnażania naszych skrzydlatych przyjaciół ;-)W tym celu przygotowałam dla Kuby ten oto uproszczony schemat metamorfozy niezupełnej konika polnego.
Zawsze przy kartach nomenklaturowych, przygotowuje dla Kuby czyste karty z danym obiektem badawczym. Tym sposobem używając kart kontrolnych, bądź posiłkując się własną pamięcią, Kuba może zaznaczyć na obrazku dany element budowy i samodzielnie go podpisać. Nie ma chyba lepszego sposobu na połączenie praktyki w pisaniu, czytaniu i utrwalaniu nowo poznanych wiadomości!!!
Oczywiście w naszych obserwacjach posiłkowaliśmy się sporą ilością literatury fachowej i pięknej ;-) Zrobiliśmy też ilustracje do bajki Ezopa o pasikoniku i zapisaliśmy sobie jej mądre przesłanie. Bawiliśmy się w skaczące pasikoniki, licząc z Antosiem w zakresie od 1-10, a z Kubą bawiliśmy się w skoki co 2 i 3 liczbę.
Jeżeli macie jakieś interesujące pomysły związane z tym tematem, bądź znacie interesujące pozycje książkowe, będę wdzięczna za informacje w komentarzach ;-))))
Bardzo fajny pomysł na naukę, koniki polne są niezwykle ciekawe! Podoba mi się też interdyscyplinarność Waszych zabaw, bo i jest o przyrodzie, biologii ale i matematykę też ćwiczycie. A skąd mieliście te plastikowe figurki?
OdpowiedzUsuńEwo rewelacja, że samiczka wam się trafiła. Pięknie się bawicie (i uczycie).
OdpowiedzUsuńpo chwili wakacyjnej przerwy wróciłam do zaczytywania się i podpatrywania Waszych zabaw i oczywiście zachwycona czekam na więcej :), ale też mam pytanie, czy możesz polecić jakieś czytadła w tym temacie (pomijam fakt super blogów pełnych inspiracji, od których nie mogę się oderwać przez pół nocy ;)) ale książki troszkę o podstawach, metodach pracy, i przede wszystkim instrukcjach np jak wykonać montessoriańskie zabawki/pomoce?
OdpowiedzUsuńZapraszamy do Babylandii,może mielibyście ochotę dorzucić swoje potworki do naszego potworkowego miasteczka :) ? Byłoby nam bardzo miło :)
OdpowiedzUsuńhttp://babylandiaa.blogspot.com/2011/08/raczki-i-nozki-potworki-i-duszki.html
Pozdrawiamy
Cudowny i inspirujący post. Kartami się poczęstowałam ;) A gdzie można kupić modele?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję Wam za komentarze ;-) Konik polny to bardzo przyjemny temat, szczególnie, że obiektów do obserwacji jest w brud.
OdpowiedzUsuńModele pochodzą z dwóch różnych opakowań owadów, które kupiłam na stronie sklepu: www.przyrodnicze.pl Jaja w naszym cyklu życia, to zwykłe owalne drewniane koraliki ;-)
domisiu,
Proszę o cierpliwość, na początku września powinien pojawić się post z literaturą dot. metody Montessori i wczesnej edukacji jako takiej:-)
I jeszcze jedna informacja: Jak tylko odnajdę swój zaginiony plik z cyklem życia, umieszczę go w poście z kartami nomenklaturowymi ;-)
Pozdrawiam Was serdecznie z iście tropikalnego Poznania ;-)
Ewa.
what wonderful and excellent activites you invovle your chidlren in. Thx for stopping by THH to comment so I could find your blog. It's great!
OdpowiedzUsuńEwo! Tyle ciekawych postow! Konik polny SUPER SPRAWA !! Uzyje go z pewnosica. Eaton pyta ostatnio o j. Polski, wiec Polski Unit Study na czas:)
OdpowiedzUsuńDziekuje serdecznie
Marta
Marto,
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się przyda ;-)
Pozdrawiam
Ewa
jeśli chodzi o nowe pomysły dotyczące owadów to ... my mamy gablotkę.
OdpowiedzUsuńJestem biologiem i nie mogłam powstrzymać się od stworzenia prawdziwej gabloty z owadami. Nie wiem czy Wam się to podoba.
Łapiemy owada(latem najczęściej 1 dziennie) do słoiczka, jest tam kawałek wacika kosmetycznego lekko nasączonego zmywaczem do paznokci (patent ze studiów). Po ok 1 max2 (mięśnie nie mogą być zbyt sztywne;) godzinach wyjmujemy, kładziemy na styropianie przykrytym białą kartką papieru ksero i przypinamy go igłami entomologicznymi.Zabieramy się za oznaczanie z atlasem ;)
Zosia była zachwycona, chodząc na spacery zabierałyśmy nasz łowiecki zestaw, a ona pytała tylko: Czy ten gatunek już mamy?
Odwiedzający nas znajomi byli delikatnie mówiąc zdziwieni.
Z opowiadała: To mucha ścierwica, a to ryjkowiec itd
Oj też bym chętnie sobie i chłopca taką gablotkę stworzyła. Niestety chyba nie ma We mnie tyle siły, by te biedaki tak metodycznie oporządzić. A znając Kubę, mielibyśmy tragedię narodową ;-(. Oprotestował nawet eksperymenty na fasolkach, stwierdzając, że są okrutne ;-( My zasadniczo łapiemy, staramy się sklasyfikować i wypuszczamy. Chociaż jednego pasikonika mamy na sumieniu ;-(
OdpowiedzUsuńTak czy siak, dziękuję Ci za szczegółowy opis. Myślę, że niektórzy czytelnicy bloga będą bardzo wdzięczni za "przepis" ;-)
No i brawa dla Zosi, za zapał i wiedzę. Kto wie może któregoś dnia Zosieńka posunie naukę na przód ;-)
Życzymy samych sukcesów w rozbudowywaniu kolekcji. Może kiedyś się nią pochwalicie w blogosferze :-)