Nie wiem jak Wam, ale mnie święta kojarzą się nierozerwalnie z zapachem choinki, pieczonych pierników i przede wszystkim z zapachem pomarańczy nabijanej goździkami :-)Już na samo wspomnienie tych zapachów, robi mi się jakoś tak cieplej na sercu ;-) Mam nadzieję, że te zapachy staną się częścią wspaniałych świątecznych wspomnień moich chłopców ;-) W tym roku do rodzinnej tradycji "maltretowania" pomarańczy dołączył Antolek :-) Nie chcę mi się wierzyć, jak ten czas ucieka. W zeszłym roku jego aktywny wkład w przygotowania świąteczne ograniczał się do "pacyfikowania" pierników ;-) a teraz wyrósł nam pomocnik "pełną gębą" Kiedy tak patrzę jak chłopcy błyskawicznie rosną marzę by posiadać moc zatrzymania czasu... Ale z pewnością nie tylko ja tak mam...
Goździkowanie w wersji dla najmłodszych :-)
... i dla trochę starszych ;-)
Nie ma "gożdzikowania" bez "pierniczkowania"
A żeby było co podjadać, trzeba pierniczki upiec i ozdobić:-) Przepis na nasze wyjątkowe, nietwardniejące pierniczki świąteczne - tutaj
Antolek potrzebował odrobinę wsparcia - starszy brat okazał się niezastąpiony :-)
W tym roku, podjęliśmy się stworzenia bombek z wełny. Jest to dość żmudna i brudna zabawa. Ale efekt jest zadowalający. O szczegółach napiszę jeszcze dziś wieczorem:-) Na wypadek, gdyby ktoś miał ochotę włączyć je do swojego repertuaru świątecznych ozdób :-)
Jak już wspominałam, nasz kącik czytelniczy został zdominowany przez pozycje świąteczne. W tym tygodniu wyłonili się zdecydowani faworyci. Jeżeli chodzi o Kubę są nimi:Boże Narodzenie w Bullerbyn i Opowieść wigilijna Dickensa.
Antoniemu przypadła do gustu urocza mała kolekcja książeczek z serii "Christmas Little Library" z fantastycznymi ilustracjami Raymonda Briggs'sa. Na drugim miejscu plasuje się opowieść o piernikowym ludziku :-)
Nasze drzewo tematyczne zyskało świąteczny charakter...
Chłopcy udekorowali je swoimi ulubionymi ozdobami :-)
Wśród ozdób świątecznych, nie mogło oczywiście zabraknąć papierowych łańcuchów...
Produkcja świątecznych wieńców ruszyła pełną parą...
... i przerodziła się w produkcję hurtową :-)
Efekt końcowy :-) Przepis na świąteczny wieniec jest bardzo prosty ;-)
W trakcie zabaw z bibułą do życia powołany został niejaki "Pan Bibuła". Jest to postać tak kolorowa, że zdecydowanie zasługuje na osobny wpis. Zdradzę Wam tylko, że od dwóch dni Antek i Pan Bibuła są nierozłączni ;-)
Pan Bibuła otrzymał swoją pierwszą lekcję w życiu. Antoni skrupulatnie przedstawił mu pełen cykl pracy z filcową choinką. Była to też pierwsza lekcja, jaką Antoni udzielił komukolwiek ;-) Pan Bibuła to prawdziwy szczęściarz ;-)
W tym tygodniu nasza zabawa z profilami drzew została lekko zmodyfikowana. Zabawa polegała na znalezieniu drzewka, które nadawałoby się na choinkę. Skupiliśmy się głównie na drzewach iglastych i miejscach, w których rosną. Porównywaliśmy strukturę igieł poszczególnych przedstawicieli i ich owoce oraz gałązki. Dobrze, że udało mi się to wszystko wcześniej zachomikować:-)
Zabawa z Lego też nabrała świątecznego charakteru - tutaj pakowaliśmy prezenty na pojazd Mikołaja. Innym razem budowaliśmy jego warsztat, a jeszcze innym dom dla reniferów ;-)
Kolejna odsłona tegorocznych przygotowań świątecznych już wkrótce, a tymczasem ....
SPADŁ PIERWSZY ŚNIEG!!!!!!
Wychodzimy szybciutko delektować się pierwszym białym puchem !!!!
A czy u Was też jest już biało????
Uściski dla Was od nas ;-)
U nas jeszcze bezśnieżnie za to z lekkim mrozikiem:)Dzięki Wam i u nas zapachniało pomarańczami i goździkami:)Papierowy łańcuch na choince-obowiązkowy:)
OdpowiedzUsuńI had forgotten all about pressing cloves into oranges! Thank you for the reminder!! Getting some oranges tomorrow :)
OdpowiedzUsuńu nas też co roku są pomarańcze z goździkami, a dziś na kolację były jabłka pieczone z goździkami! Pychota:)
OdpowiedzUsuńA i u nas dziś pierwszy dzień śniegu - bałwan (a raczej bałwaniątko!!:) stoi za oknem i sanki zaliczone (choć sąsiad stwierdził, że ambitnie z tymi sankami wyjechaliśmy!:) a co!) A w lesie znaleźliśmy... grzyba:)
A my pomarańczki jutro ozdabiamy :)I bombka z wełny mnie zaintrygowała czyżby na baloniku? Ale poczekam na opis :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z miejsca w którym śniegu jak na lekarstwo
Pomarańcze mnie zachwyciły i dziś też przyozdobiłam dwie w naszym domu. Zapachniało pięknie. :) Do tego piekliśmy z Antolkiem pierniczki po obiedzie (znów, bo pierwsza partia już zjedzona :P), choć Antka najbardziej interesowało wyjadanie surowego ciasta z miski i wałkowanie. No i posypywanie kawałkami orzechów i ziarnami sezamu i maku - ubaw po pachy, a sprzątania że ho-ho! :D
OdpowiedzUsuńU nas nie było pierniczków własnej roboty ale było ciasto drożdżowe i wielką ilością kruszonki (z masełkiem , szyneczką i ćwikłą też jest pycha). A po północy pierogi z mięsem i czerwony barszczyk. (w dzieciństwie nie przepadałam za słodyczami)
OdpowiedzUsuńSkórki po pomarańczach kładliśmy na kaflowym piecu i pachniały w całym domu.
Ale było fajnie.