Zapach ciasta drożdżowego zawsze przywodzi mi na myśl dzieciństwo i ten beztroski, pełen swobody czas zgłębiania tajemnic świata na tylko sobie znany sposób. Chociaż moja kochana mama raczej nie pałała miłością do ciast, ciasta też nie za bardzo kochały mamę- nie wiem jak to robiła, ale ciasto nigdy nie urosło więcej niż centymetr chociaż chętnych na nie nie brakowało,racuchy jakimś cudem zagościły w naszym domowym jadłospisie. Wczoraj postanowiłam racuchową pałeczkę przekazać Kubie ;-) A to już efekt jego pracy
Nasz domowy przepis na racuchy jest super prosty i może go przygotować nawet przedszkolak. Co ważne zawsze się udaje ;-)
Aby wyczarować wspaniałe racuchy będziecie potrzebować:
0,5 kg mąki
1,5 szklanki mleka
0,5 kostki świeżych drożdży
3 łyżki cukru
1 jajko
szczyptę soli
owoce (opcjonalnie)
olej do smażenia
cukier puder do posypania gotowych racuszków
Po wstępnym odmierzeniu składników, co oczywiście jest wspaniałą okazja do odświeżenia wiedzy o miarach i wagach, przesiewamy mąkę do miski.
W tak powstałym mącznym wzniesieniu robimy mały dołeczek.
Odmierzamy potrzebną ilość drożdży odświeżając wiedzę o ułamkach
Rozkruszamy drożdże próbując wcelować w przygotowany wcześniej dołeczek.
Kiedy zapytałam Kubę z czym mu się ten widok kojarzy bez chwili zawahania oznajmił,że mamy do czynienia ze skamieniałymi jajami dinozaura. Zapewne skojarzenie to efekt "uboczny" naszej wczorajszej lektury ;-)
Zasypujemy drożdże cukrem. W tym momencie wypłynął temat powstawania skamielin. Kuba jest zafascynowany tym procesem. W planach mamy kilka ciekawych doświadczeń związanych właśnie z tym tematem - sama nie mogę się już doczekać;-))
Cały dołek zalewamy połową szklanki letniego mleka. Odstawiamy miseczkę na 15 min w dość ciepłe i bezwietrzne miejsce.
Po 15 minutach nasz rozczyn wyglądał dość ciekawie. Pewnie Was nie zdziwi fakt, że w trakcie oczekiwania Kuba poprosił o szczegółowe informacje na temat drożdży. To jak się okazuje bardzo wdzięczne i efektowne grzyby ;-)
Musimy im zdecydowanie poświęcić więcej czasu ;-)
Do naszej pracującej mikstury dodajemy jajko
Pozostałą część mleka (1 szklanka)
Całość dokładnie mieszamy i odstawiamy na 1-1,5 godziny do wyrośnięcia
Po godzinie ciasto powinno podwoić swoją objętość ;-)
Potem już tylko smażenie. Kuba po raz pierwszy samodzielnie nakładał racuszki na patelnię, przewracał je i wyławiał. Był z siebie dumny jak paw. Jedna mała rada. Żeby placuszki nie przywierały do łyżki, którą nakładamy je na patelnie - warto przed zamoczeniem łyżki w cieście zanurzyć ją każdorazowo w gorącej wodzie. Stary i sprawdzony sposób mojej mamy ;-) A potem można już tylko zaprosić najbliższych do stołu i zabrać się do jedzenia ;-)
Główny racuchożerca w naszym domu ;-)
Zdradzę Wam małą tajemnicę. Chociaż Kuba bardzo chciał się nauczyć jak robi się racuchy, wcale za nimi nie przepada. Jeden racuch to maksymalna ilość, którą potrafi zjeść ;-) Tak czy inaczej racuchy robi pyszne i już się zdeklarował, że będzie je przyrządzał kiedy tylko przyjdzie nam na nie ochota ;-)
A jakie są smaki Waszego dzieciństwa ?
Pozdrawiamy serdecznie wszystkich racuchożerców
Mniam mniam!!! Uwielbiam racuchy chętnie bym na nie wpadła. Niestety nie moge ich zaserwować swoim dziewczynkom (ach ta alergia). Mleko można zastąpić mlekiem ryżowym ale co z jajkiem??? Hmmm muszę pogłówkować.
OdpowiedzUsuńBrawa dla małego kucharza.
Pozdrawiamy.
Zimą niemalże co weekend robiłam z J racuchy. I jest to jeden z moich smaków dzieciństwa właśnie. Eh..ale narobiłaś mi ochoty :)
OdpowiedzUsuńU nas na blogu w zakładce kuchnia opisuję swoje smaki z dzieciństwa: dziś ryż na mleku, wcześniej: makaron z serem, zapiekanka z jabłkami, racuchy, adruty....mmmm
OdpowiedzUsuńa ja właśnie zasiadłam do komputera, żeby opisać, jak to uczyliśmy się ułamków robiąc pizzę... tak więc daruję sobie:) Twoje racuchy zdecydowanie nas przerosły - w przenośni i dosłownie:)
OdpowiedzUsuńa moje smaki dzieciństwa... hmmm, nasze Mamy mają wiele wspólnego:) za to Babcia robiła przepyszną czekoladę, o tak! to jest smak! nawet poprosiłam Ją niedawno o przepis, ale niestety (mam to pewnie po Mamie:)) nie udało się odzyskać smaku dzieciństwa:)
A ja pamiętam zupę wiśniwoą mojej babci-pycha!Grażka.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, aż Was nie lubię takiego narobiłyście mi apetytu ;-) A tak na poważnie chciałabym Wam podziękować. Przypominając mi o tych wszystkich smakach z dzieciństwa zabrałyście mnie w piękną sentymentalną podróż.
OdpowiedzUsuńMam bezczelną prośbę czy mogłybyście się ze mną podzielić swoimi przepisami ;-) Chętnie podjęłabym próbę odtworzenia smaków o których piszecie ;-)
Elu nie zazdroszczę Ci tych "alergicznych" wiraży - musi być ciężko i Tobie i dziewczynką;-)Mam nadzieje, że jako super mama coś wymyślisz i dziewczynki będą miały okazję spróbować tradycyjnych Polskich racuszków
Gosiu- andruty wypróbuję na 100%. Świetna zakładka i smakowite pomysły ;-)
K, no wiesz co!!!! Chętnie poczytamy o prekursorach pizzowych ułamkożerców. Też mamy ułamkową pizzę na naszej "must to do" liście.
Pozdrawiamy Wszystkich gotujących no i tych którzy nie gotują ale są smakoszami, a co mi tam niejadki też pozdrawiamy ;-)
ja proponuję makaron z truskawkami ;-) to jest dopiero smak dzieciństwa!
OdpowiedzUsuńJa pamiętam kanapki ze śmietaną (lub samą wodą) i cukrem. Ciekawe czy któraś z Was też je jadła..
OdpowiedzUsuńMój mąż twierdzi, że wsuwał takie specjały :-) Ja osobiście pamiętam jeszcze smażony chleb i chmury dymu, które przy tym powstawała ;-)
OdpowiedzUsuń