Witam, optymistyczny filmik :) dziekuje za niektore posty i tutoriale (tak mozna chyba powiedziec), zabieram sie do zlotych perelek i schodkow opisanych przez Pania, dam znac jezeli skoncze :)
Zastanawiałam się kiedyś nad specyfiką takich przedszkoli. Oglądałam je na internecie, więc to tylko moje wyobrażenie. Ale wydaje mi się, że takie przedszkola jednak stawiają na indywidualna pracę, a nie zespołową. Te ćwiczenia, zadania można wykonywać w grupie chociażby 2 osób, ale jednak bardziej skłaniają do samodzielnego wykonywania. To ma swoje zalety, ale chyba też minusy.
Flawio, Koniecznie daj znać, jak wyszły Ci materiały. Zawsze jest tak, że mimo, że przepis bazowy jest wspólny, każdy zestaw ma swój indywidualny rys. I to jest chyba najfajniejsze w tworzeniu własnych materiałów. Popraw mnie jeżeli się mylę ;-) Życzę owocnej pracy i uwaga na palce ;-)))
Aniu, Wygląda na to, że miałyśmy identyczne skojarzenia. Ja też oglądając poczułam powiew świeżości ;-)))
Basco, Wydaje mi się, że jedno drugiego nie wyklucza. Na samym początku dzieci w klasie Montessori, tak jak i w zwykłym przedszkolu bawią się niby razem, ale osobno. Wynika to chyba z potrzeb rozwojowych dzieci w tym wieku. W szkole Montessori, kooperacja jest mocno promowana. Dzieci same mają prawo decydować o tym, z kim, jeżeli w ogóle, mają zamiar pracować w parze czy w grupie. Oczywiście, zawsze może zdarzyć się tak, że jakieś dziecko notorycznie będzie pomijane przy wyborze. Ale tutaj, pole do popisu ma nauczyciel, który umiejętnie i bez wywierania nacisku musi taką sytuacje pomóc dzieciom rozwiązać po swojemu. Z doświadczenia mojej wspaniałej koleżanki Montessorianki wynika, że odgrywanie mikro scenek orbitujących w okół konfliktowej sytuacji sprawdza się prawie w 100%. Poza tym, dzieci od samego początku uczy się szacunku i empatii dla współtowarzyszy, a co za tym idzie takie sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko.
Sama specyfika pracy z materiałami pochłania maluchy do tego stopnia, że zanim nie opanują danej operacji do perfekcji rzadko chcą pracować w parach/ grupach. Prawdziwa eksplozja "gromadności" następuje w trakcie przejścia z pierwszej płaszczyzny rozwoju do drugiej czyli ok 6 roku życia. Z tego, co mi wiadomo dzieciaczki pracują wtedy głównie w grupach/zespołach. Wracając do kwestii kooperacji. W przedszkolu Montessori jest cały szereg momentów naturalnie sprzyjających kooperacji. Chociażby taki, Circle time - jest to czas wspólnej zabawy, śpiewania, opowiadania spersonalizowanych historii. Kolejna okazja nadarza się także w trakcie przygotowywania, spożywania i sprzątania po posiłku. Podsumowując wydaje mi się, że przedszkole Montessori trzymające się faktycznie tej filozofii daje więcej umiejętności społecznych mimo ukierunkowania na pracę indywidualną niż przedszkole tradycyjne. To co je różni to stopień indywidualizacji całego procesu ;-)))))
Mamo SynAlka, Marzenie każdego nauczyciela - fantastyczna znormalizowana harmonijnie zgrana grupa ;-)))
Dziękuję za tak obszerna odpowiedź:)))))))) Zaintrygowało mnie zwłaszcza "odgrywanie mikro scenek orbitujących wokół konfliktowej sytuacji" - czy to element typowy dla przedszkola Montessori? Jeśli mogę dodać:) - mnie ciekawi stosunek "metody wychowawczej" do kultury w której funkcjonuje. Wydaje mi się, że nacisk w filozofii Montessori położony na indywidualizację pracy w dobry sposób oddaje główną cechę kultury, w której my żyjemy. Ale przyznam, że trudno uwierzyć mi w istnienie metody/filozofii, która nie ma minusów;)))))))))))))
Basco, Nie za bardzo orientuje się w polskich realiach, jeżeli chodzi o przedszkola Montessori. Moja przyjaciółka praktykuje w Hiszpanii. Z tego co wiem, taka "mikro" drama jest na porządku dziennym w amerykańskich przedszkolach. Uważam, że jest to wspaniała, nieoceniająca metoda - sama stosuje ja w konfliktowych sytuacjach w naszym domu. Nie ma "oprawców" i "ofiar" - dziecko ma szanse wejść w rolę i poczuć emocje towarzyszące każdej ze stron, jednocześnie zachowując ten bezpieczny emocjonalny bufor. Wydaje mi się, że aby zmienić zachowanie należy je najpierw zrozumieć i ta forma daje właśnie taka możliwość ;-)
Zgodzę się z Tobą w 100%, że nie ma metody idealnej. To co mnie przekonuje do Montessori, to ten margines swobody i miejsce na indywidualizację całego procesu. Oczywiście, ja podpisuje się pod nurtem progresywnym. Z zasady nie lubię sztywnych ram ;-) Osobiście uważam, że tak jak ze wszystkimi elementami kultury należy rozpatrywać je w kontekście bieżących wydarzeń. Pewne zmiany zaszły i trzeba pójść o krok na przód ;-)))
Ewo, zaintrygowałaś mnie. Czy możesz przybliżyć trochę ten system "micro" dram? Może w jednym z następnych postów, bo podejrzewam, że nie tylko ja byłabym tym tematem zanteresowana. Może też na przykładach sytuacji, jak je rozegrać, by dzieci zrozumiały (nie)stosowność swojego zachowania? No, przynajmniej na jakiś czas, hehe... ;-) Ja mam codziennie problem z sytuacjami konfliktowymi, ponieważ prowadzę domowe przedszkole z 5 dzieci w wieku 18-24 m-cy, no i jedynm prawie 4 latkiem. Są sytuacje, w których czuję się bezradna i niepewna co do mojego postępowania (tej niepewności oczywiście nie okazuję dzieciom). Chętnie dowiedziałabam się więc co nieco na temat gaszenia konfliktów w pokojowy sposób... ;-)
Moni, Wezmę Twoją propozycję pod uwagę. Temat rozwiązywania konfliktów w pokojowy sposób jest intrygujący, także dla mnie ;-) A jeżeli chodzi o przedszkole to podziwiam ;-) Twój dzień musi być bardzo intensywny:-) Ja z moją dwójką czasami kompletnie opadam z sił ;-) A co dopiero z 6-ką :-))) Życzę Ci jak najmniej konfliktowych sytuacji :-))) Ewa
Chetnie dowiedzialabym sie cos wiecej o tych "micro" dramach - jak je przeprowadzic ? moze Ewo podalabys jakis przyklad? dla mnie to zupelnie nowosc! MagdaJ
Ja właśnie skończyłam czytać książkę "Rozwiązywanie konfliktów poprzez porozumienie bez Przemocy" Rosenberga. Jestem zaskoczona tym, że to co on opisuje ja stosowałam (pewnie nie tak dokładnie i idealnie ;) wobec mojej córki. Teraz razem z mężem będziemy czytać tę książkę głośno na zmianę(jeden rozdział on a jeden ja) i uczyć się języka żyrafy między dorosłymi ;) Ja również jestem zaciekawiona Twoim sposobem na rozwiązywanie konfliktów bez przemocy.
Dziewczyny, Obiecuję, że jak tylko skończę drugą część nauki czytania i pisania w ujęciu Montessori, zabiorę się za podsumowanie swojej wiedzy teoretycznej i praktycznej dotyczącej rozwiązywania sytuacji konfliktowych.
Witam, optymistyczny filmik :) dziekuje za niektore posty i tutoriale (tak mozna chyba powiedziec), zabieram sie do zlotych perelek i schodkow opisanych przez Pania, dam znac jezeli skoncze :)
OdpowiedzUsuńAch... powiało świeżością :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się kiedyś nad specyfiką takich przedszkoli. Oglądałam je na internecie, więc to tylko moje wyobrażenie. Ale wydaje mi się, że takie przedszkola jednak stawiają na indywidualna pracę, a nie zespołową. Te ćwiczenia, zadania można wykonywać w grupie chociażby 2 osób, ale jednak bardziej skłaniają do samodzielnego wykonywania. To ma swoje zalety, ale chyba też minusy.
OdpowiedzUsuńBasca
Genialny film :) Dzieki
OdpowiedzUsuńAch, jaki miły początek dnia... ;-) Dziękuję Ewo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Moni
Flawio,
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać, jak wyszły Ci materiały. Zawsze jest tak, że mimo, że przepis bazowy jest wspólny, każdy zestaw ma swój indywidualny rys. I to jest chyba najfajniejsze w tworzeniu własnych materiałów. Popraw mnie jeżeli się mylę ;-)
Życzę owocnej pracy i uwaga na palce ;-)))
Aniu,
Wygląda na to, że miałyśmy identyczne skojarzenia. Ja też oglądając poczułam powiew świeżości ;-)))
Basco,
Wydaje mi się, że jedno drugiego nie wyklucza. Na samym początku dzieci w klasie Montessori, tak jak i w zwykłym przedszkolu bawią się niby razem, ale osobno. Wynika to chyba z potrzeb rozwojowych dzieci w tym wieku. W szkole Montessori, kooperacja jest mocno promowana. Dzieci same mają prawo decydować o tym, z kim, jeżeli w ogóle, mają zamiar pracować w parze czy w grupie. Oczywiście, zawsze może zdarzyć się tak, że jakieś dziecko notorycznie będzie pomijane przy wyborze. Ale tutaj, pole do popisu ma nauczyciel, który umiejętnie i bez wywierania nacisku musi taką sytuacje pomóc dzieciom rozwiązać po swojemu. Z doświadczenia mojej wspaniałej koleżanki Montessorianki wynika, że odgrywanie mikro scenek orbitujących w okół konfliktowej sytuacji sprawdza się prawie w 100%. Poza tym, dzieci od samego początku uczy się szacunku i empatii dla współtowarzyszy, a co za tym idzie takie sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko.
Sama specyfika pracy z materiałami pochłania maluchy do tego stopnia, że zanim nie opanują danej operacji do perfekcji rzadko chcą pracować w parach/ grupach. Prawdziwa eksplozja "gromadności" następuje w trakcie przejścia z pierwszej płaszczyzny rozwoju do drugiej czyli ok 6 roku życia. Z tego, co mi wiadomo dzieciaczki pracują wtedy głównie w grupach/zespołach.
Wracając do kwestii kooperacji. W przedszkolu Montessori jest cały szereg momentów naturalnie sprzyjających kooperacji. Chociażby taki, Circle time - jest to czas wspólnej zabawy, śpiewania, opowiadania spersonalizowanych historii. Kolejna okazja nadarza się także w trakcie przygotowywania, spożywania i sprzątania po posiłku.
Podsumowując wydaje mi się, że przedszkole Montessori trzymające się faktycznie tej filozofii daje więcej umiejętności społecznych mimo ukierunkowania na pracę indywidualną niż przedszkole tradycyjne. To co je różni to stopień indywidualizacji całego procesu ;-)))))
Mamo SynAlka,
Marzenie każdego nauczyciela - fantastyczna znormalizowana harmonijnie zgrana grupa ;-)))
Moni,
Cieszę się, że Ci się podobało ;-)
Dziękuję za tak obszerna odpowiedź:)))))))) Zaintrygowało mnie zwłaszcza "odgrywanie mikro scenek orbitujących wokół konfliktowej sytuacji" - czy to element typowy dla przedszkola Montessori?
OdpowiedzUsuńJeśli mogę dodać:) - mnie ciekawi stosunek "metody wychowawczej" do kultury w której funkcjonuje. Wydaje mi się, że nacisk w filozofii Montessori położony na indywidualizację pracy w dobry sposób oddaje główną cechę kultury, w której my żyjemy. Ale przyznam, że trudno uwierzyć mi w istnienie metody/filozofii, która nie ma minusów;)))))))))))))
Basca
Basco,
OdpowiedzUsuńNie za bardzo orientuje się w polskich realiach, jeżeli chodzi o przedszkola Montessori. Moja przyjaciółka praktykuje w Hiszpanii. Z tego co wiem, taka "mikro" drama jest na porządku dziennym w amerykańskich przedszkolach. Uważam, że jest to wspaniała, nieoceniająca metoda - sama stosuje ja w konfliktowych sytuacjach w naszym domu. Nie ma "oprawców" i "ofiar" - dziecko ma szanse wejść w rolę i poczuć emocje towarzyszące każdej ze stron, jednocześnie zachowując ten bezpieczny emocjonalny bufor. Wydaje mi się, że aby zmienić zachowanie należy je najpierw zrozumieć i ta forma daje właśnie taka możliwość ;-)
Zgodzę się z Tobą w 100%, że nie ma metody idealnej. To co mnie przekonuje do Montessori, to ten margines swobody i miejsce na indywidualizację całego procesu. Oczywiście, ja podpisuje się pod nurtem progresywnym. Z zasady nie lubię sztywnych ram ;-) Osobiście uważam, że tak jak ze wszystkimi elementami kultury należy rozpatrywać je w kontekście bieżących wydarzeń. Pewne zmiany zaszły i trzeba pójść o krok na przód ;-)))
Pozdrowienia
Ewa
Ewo, zaintrygowałaś mnie. Czy możesz przybliżyć trochę ten system "micro" dram? Może w jednym z następnych postów, bo podejrzewam, że nie tylko ja byłabym tym tematem zanteresowana. Może też na przykładach sytuacji, jak je rozegrać, by dzieci zrozumiały (nie)stosowność swojego zachowania? No, przynajmniej na jakiś czas, hehe... ;-) Ja mam codziennie problem z sytuacjami konfliktowymi, ponieważ prowadzę domowe przedszkole z 5 dzieci w wieku 18-24 m-cy, no i jedynm prawie 4 latkiem. Są sytuacje, w których czuję się bezradna i niepewna co do mojego postępowania (tej niepewności oczywiście nie okazuję dzieciom). Chętnie dowiedziałabam się więc co nieco na temat gaszenia konfliktów w pokojowy sposób... ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie,
Moni
Moni,
OdpowiedzUsuńWezmę Twoją propozycję pod uwagę. Temat rozwiązywania konfliktów w pokojowy sposób jest intrygujący, także dla mnie ;-)
A jeżeli chodzi o przedszkole to podziwiam ;-) Twój dzień musi być bardzo intensywny:-) Ja z moją dwójką czasami kompletnie opadam z sił ;-) A co dopiero z 6-ką :-)))
Życzę Ci jak najmniej konfliktowych sytuacji :-)))
Ewa
Chetnie dowiedzialabym sie cos wiecej o tych "micro" dramach - jak je przeprowadzic ? moze Ewo podalabys jakis przyklad? dla mnie to zupelnie nowosc!
OdpowiedzUsuńMagdaJ
Ja właśnie skończyłam czytać książkę "Rozwiązywanie konfliktów poprzez porozumienie bez Przemocy" Rosenberga.
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona tym, że to co on opisuje ja stosowałam (pewnie nie tak dokładnie i idealnie ;) wobec mojej córki. Teraz razem z mężem będziemy czytać tę książkę głośno na zmianę(jeden rozdział on a jeden ja) i uczyć się języka żyrafy między dorosłymi ;)
Ja również jestem zaciekawiona Twoim sposobem na rozwiązywanie konfliktów bez przemocy.
Dziewczyny,
OdpowiedzUsuńObiecuję, że jak tylko skończę drugą część nauki czytania i pisania w ujęciu Montessori, zabiorę się za podsumowanie swojej wiedzy teoretycznej i praktycznej dotyczącej rozwiązywania sytuacji konfliktowych.
Tymczasem ściskam Was ciepło
Ewa