Pierwotnie zamierzałam napisać dzisiaj post lekko kulinarny. Spoglądając na zdjęcia wybrane do wpisu, przypomniało mi się coś, za czym będąc dzieckiem marzyłam nieustanie. Marzyłam o rodzeństwie... O kimś niewiele większym lub mniejszym od siebie, z kim można by się pobawić i pokłócić. O kimś, za kim można się wstawić w trudnych momentach i za kimś z kim można dzielić tajemnice i smutki. Jak widać moje marzenia skupiały się na pozytywnej stronie posiadania rodzeństwa. Nie myślałam o tym, że nie będę już tą jedną jedyną, że mając rodzeństwo trzeba nauczyć się dzielić i ta rywalizacja i porównania ;-(. Patrząc dzisiaj na mich chłopców współpracujących i troszczących się o siebie, serce mi rośnie. Chciałabym te chwile zachować na zawsze w pamięci. Mam nadzieję, że więź, która dzisiaj ich łączy przetrwa wszystkie próby czasu. Chciałabym by byli dal siebie oparciem w trudnych chwilach i by mogli dzielić ze sobą radości i sukcesy. Jak na razie, wydaje mi się, że są na dobrej drodze. Dlatego też dzisiejszy post dedykuje im i wszystkim rodzeństwom na świecie.
A to już nasza bratersko-babeczkowa sesja kuchenna ;-)
Myślę, że zdjęcia mówią więcej niż słowa
A jakie są Wasze doświadczenia w kwestii posiadania rodzeństwa? Czy wasze drogi w dorosłym życiu splatają się, czy dawno temu się rozeszły?
Pozdrawiam Was wszystkich ciepło w ten dość rześki listopadowy dzień...
Cudownie jest patrzeć na takie zdjęcia! Widać, że chłopaki super się dogadują!
OdpowiedzUsuńJa mam 2 młodsze siostry, nie ma między nami dużej różnicy wieku (2 i 3 lata). Podobno to ja uczyłam chodzić najmłodszą siostrę :). Zgrzyty między nami pojawiły się tylko w jednym momencie, gdy miałyśmy około 15-16 lat, chodziło o pożyczanie ciuchów i takie tam pierdoły. Dziś obie są dla mnie najlepszymi przyjaciółkami i nie wyobrażam sobie życia bez nich! Rodzeństwo to nieoceniony skarb!
Życzę Twoim chłopakom wszystkiego dobrego!!!!
Pozdrawiam
A.
To prawda, cudownie patrzeć na takie zdjęcia. Ja mam 3 siostry i nie wyobrażam sobie, aby ich nie było.
OdpowiedzUsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńPięknie i smacznie!:)
OdpowiedzUsuńJa też jestem jedynaczką. Odkąd pamiętam miałam w planie dwoje dzieci lub wcale. Są dwie dziewczynki. Tylko nie zdawałam sobie sprawy,że dzieci mogą być o siebie strasznie zazdrosne. W chwilach kiedy ze sobą współpracują czuję satysfakcję z rodzicielstwa.
OdpowiedzUsuńCudowny blog. Pozdrawiam
Również życzę Twoim Chłopcom, aby ta więź nigdy nie zniknęła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam nadzieję, że moje marzenia się spełnią ;-) Dzisiaj w drodze do domu ze szkoły kolejny raz miłość braterska została poddana próbie. Antolkowi, któremu zmarzły łapki, wypadł z rączki lizak na ulicę. Ani się obejrzałam a Kuba zaoferował mu swojego. Wiem, że to był jego ulubiony smak, a mimo to nie zawahał się ani sekundy. Jestem z niego naprawdę dumna. Cudownie jest być mamą w takich chwilach.
OdpowiedzUsuńDziewczyny zazdroszczę Wam licznego rodzeństwa!!!! Fajnie byłoby zadzwonić do brata czy siostry i tak sobie od serca pogadać. Pielęgnujcie te relacje, bo warto ;-)))
smoczku,
U nas też czasami iskrzy i człowiek musi się nieziemsko nagimnastykować, by ta zielona paskuda nie wychylała swojej głowy ;-). Na szczęście, tak jak napisałaś, są chwilę kiedy satysfakcja i przyjemność wiodą prym. Oby jak najwięcej takich chwil ;-)
Paulo,
Na to liczę ... o tym marzę...
Aleks często ze mną piecze muffiny. Super zabawa i dobre babeczki. Niestety jemu musi wystarczyć mama.
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo chciałabym, żeby miał już rodzeństwo, ale do tego trzeba dwojga. A mój mąż, mimo, że sam ma dwóch braci - na których zawsze może liczyć - chce na jednym dziecku poprzestać. Ech... Ja wciąż mam nadzieję, że mu się odmieni.
W Roli Mamy,
OdpowiedzUsuńMy czekaliśmy 4 lata i 4 miesiące na Antolka i w pewnym momencie też wydawało się, że Kuba będzie jedynakiem. Może mężowi się odmieni. Z dwójką nie jest łatwo, ale warto ;-))) Trzymam kciuki za szybkie powiększenie rodziny ;-)
A babeczki pieczone z mamą po prostu muszą być pyszne ;-) Bo miłość to niepodważalnie ich najważniejszy składnik;-)
Ja też jestem jedynaczką i obiecałam sobie, że moim dzieciom tego nie zrobię ;) Na szczęście mój mąż ma 3 siostry i brata.
OdpowiedzUsuńPóki co mamy tylko dwoje dzieci, ale już marzymy o następnym i... następnym i... itd ;D
Przy jednym dziecku nie wiedziałam w co ręce włożyć, przy drugim jest o wiele łatwiej. A patrzeć jak współpracują i jak się kochają - uwielbiam!
A, jeszcze dodam, że jako dziecko byłam przeszczęśliwa, że jestem jedynaczką, miałam swoją przyjaciółkę - powierniczkę i w ogóle nie tęskniłam za rodzeństwem. Zmieniło mi się dopiero w liceum, gdy poznałam kogoś z rodziny, w której było sześcioro dzieci. Widziałam jak bardzo się kochają, jak wspierają, ile rzeczy mogą razem robić, jednocześnie jak bardzo są hojni, bo nauczyli się dzielić, jak bardzo zaradni i serdeczni. Wtedy pomyślałam, że też tak chcę :)
OdpowiedzUsuńFakt, nie oszukujmy się bycie jedynaczką/jedynakiem ma też swoje wielkie zalety ;-) Zaufana przyjaciółka jest w stanie namiastkę tej więzi zastąpić ;-). W czasach mojego dzieciństwa, tam gdzie dorastałam tylko ja i moja koleżanka byłyśmy bez rodzeństwa. Kiedy trzeba było wrócić z podwórka do domu w pojedynkę - jakoś tak smutno się robiło ;-))
OdpowiedzUsuńJo,
Trzymam kciuki za rozwój liczebny Waszej cudownej rodziny.
Pozdrawiam ciepło
Ewa
To ja jeszcze dorzucę parę groszy od siebie. Mam brata i od zawsze była to trudna miłość (jesteśmy kompletnie inni), ale nie wyobrażam sobie życia bez niego. :).
OdpowiedzUsuńTen wzrok Antosia, gdy patrzy na brata... nie wymaga to żadnych słów - miłość i podziw w czystej postaci :) marzy mi się taki duecik, hmmm Julcio ma już prawie dwa latka, chyba czas się zastanowić hihi :)
OdpowiedzUsuń