Kiedy wszystkie wykałaczki znajdą się w pojemniku Antek lubi nimi potrząsać i obserwować jak układają się w pojemniczku ;-)
"Co do siebie pasuje?". Ten zestaw znalazłam w jednym z numerów Nauczycielki Przedszkola. Miałam pewne obawy czy Antek już jest gotowy aby zrozumieć ideę tej dopasowywanki. Okazało się, że mile mnie zaskoczył. Po pierwsze znał wszystkie nazwy przedmiotów na obrazkach oprócz "rakiety do tenisa". Po drugie zaraz po prezentacji jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki układał obrazki w logiczne pary. Oczywiście myli się od czasu do czasu ale i tak jestem z niego bardzo dumna ;-)Czasami się uprze i z miną wywrotowca oświadcza że na pozór logiczna para nie pasuje bo obrazki nie są takie same ;-) Suma summarum zabawa bardzo mu się spodobała więc nie pozostaje mi nic innego jak przygotować dla niego kolejne karty. Macie jakieś fajne pomysły na logiczne pary ? Wszystkie sugestie mile widziane ;-)
Kolejny pomysł na użycie szczypiec do makaronu. Nasza rodzina uwielbia spaghetti w każdej postaci. Antek najbardziej lubi to z indykiem i pomidorowym sosem. Ponieważ rwie się do nakładania makaronu za każdym razem kiedy go przygotowuje postanowiłam zrobić dla niego bibułowy , bajecznie kolorowy makaron. Ta zabawa posłużyła nam do utrwalania nazw kolorów a także pojęć " długi", "krótki", "szeroki" "wąski". Jak pewnie się domyślacie zabawa polega na tym że proszę Antosia o wyciągnięcie z miski konkretnego bibułowo-makaronowego paska. Czasami zamieniamy się rolami i to Antek decyduje co mama ma wyciągnąć. Tak na marginesie -ćwiczenie nadaje się również do nauki liczenia. Następnym razem naszą ofiarą będzie prawdziwy makaron ;-)
Antek nadal uwielbia tworzyć kompozycje z bibuły ;-)
Malowanie powoli schodzi na drugi plan ale za to barwienie wody zdecydowanie cieszy się dużym zainteresowaniem ;-)
Nie można także zapomnieć o kleju. Jak tak dalej pójdzie staniemy się głównym odbiorcą kleju na naszym osiedlu ;-)) Może warto poszukać jakiejś hurtowni...
A to rzut oka na nasz podręczny zestaw do zabaw wodnych ;-)
Zabawy konstrukcyjne to częsty punkt programu po zabawach z wodą. To też czas kiedy możemy pobawić się używając wyobraźni. Najczęściej odgrywamy skrypty ze śmieciarką ( Antek nie przepuści żadnej kiedy ta pojawia się w zasięgu wzroku), jedziemy tramwajem czy ratujemy płonący wieżowiec ....
A to nasze domowe kręgle - Antek powsadzał korpusy kwiatków z naszej wiosennej łąki jeden w drugi ja dodałam piłkę i wspaniała zabawa gotowa ;-)
Oczywiście nasz wytęskniony Antoś codziennie wypatruje powrotu brata z przedszkola. Powrót brata oznacza fantastyczną zabawę we dwoje. No i można odpocząć od mamy ;-)
A to obecnie najukochańsza angielska książeczka Antosia- A Very Noisy Night. Ponieważ jedna z moich czytelniczek poprosiła mnie o informacje na temat tego w jakim tempie czytam Antolkowi książeczki w języku obcym, postanowiłam nagrać fragment naszego "Story Time". Oczywiście jak zawsze czytanie bajek po angielsku poprzedzone jest nauką słownictwa poprzez zabawę. Opowiadanie pochodzi z jednego z moich ulubionych wydawnictw Little Tiger Press. Wszystkie książeczki są pięknie ilustrowane a ta dodatkowo ma pięknie zilustrowaną muzycznie ścieżkę dźwiękową ;-) Przepraszam z góry za bałagan ale czasami czytamy tam gdzie najdzie nas akurat ochota ;-)
Świetny kolorowy makaron. Też często korzystam z materiałów z Nauczycielki Przedszkola są bardzo ciekawe i kolorowe (niestety nie mam możliwosci zakupu wszystkich numerów).
OdpowiedzUsuńMasz świetny angielski akcent.
jeśli chodzi o logiczne pary my mamy świetne puzzle (poszukam czy mam wpis na blogu, nie mogę znaleźć)Tomek układał je jak miał 24 mce (wtedy dostał)dopasowuje się na zasadzie przeciwieństw cukier-sól, gorąca zupa-lody, biały bałwan-kominiarz, cięzki kamień-piórko, stary człowiek-niemowlę.. itp...
OdpowiedzUsuńa do waszego sposobu to może: zupa- łyżka, stopa-but, okulary-oczy, pędzel- farby, włosy -grzebień, łóżko-poduszka, zęby-szczoteczka :)
fajne są takie zabawy
Antek jest po prostu niesamowity w tym gadaniu!! No i ta ich wspólna zabawa - miód na serce mamuśki, co?:)
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o zestawy do układania w pary, to na chomiku jest tego trochę...:)
jakiś czas temu kupiłam też fajny drewniany zestaw w tesco - zupełnie tanio a par jest w nim baaaardzo dużo- Oluś je uwielbia:) a są tam m. in.
kura-jajko, krowa-mleko, auto-stacja benzynowa, szczoteczka do zębów-pasta, papuga-klatka, ręce-rękawiczki, rower-kask...
Podziwiam Cię szczerze:)
OdpowiedzUsuńKochane dziewczyny serdecznie Wam dziękuję za pomysły na nowe karty. Kocham tę blogową społeczność - zawsze w potrzebie można na Was liczyć.
OdpowiedzUsuńCo do wspólnej zabawy chłopców - to zdecydowanie miód, w przeciwieństwie do cierni kiedy jeden drugiego ma już dość ;-)
Antek to straszna gaduła- pamiętam jak szukałam informacji dotyczących języka migowego dla dzieci i natrafiłam na badania które jednoznacznie wskazywały korelacje pomiędzy szybkim rozwojem mowy i miganiem. Średnio w badaniach dzieci z którymi rodzice migali zaczynały wypowiadać się zdaniami o 3 miesiące szybciej niż dzieci niemigające. My migaliśmy ( i do dzisiaj migamy w zabawach) już od 6 miesiąca życia - wiec pewnie i to przyczyniło się do gadulstwa naszego Antonia ;-) Muszę się zmobilizować i poświęcić parę postów właśnie zaletą migania z dziećmi - tylko kiedy na to wszystko znaleźć czas....
No i oczywiście dziękuję Wam kochane za wszystkie komplementy ;-)
tak, tak - my też migaliśmy (http://dodziecizpasja.blogspot.com/2010/04/migiem-do-oleczka.html) a takiego gadania nie odnotowujemy!:) tak więc albo jesteśmy wyjątkami od reguły, albo po prostu Antek ma talent i już!:)
OdpowiedzUsuńmy nie migaliśmy (choć o tym słyszałam) ale dużo mówiliśmy do maluszka (no dobrze, ja dużo mówiłam, bo lubię:) i Tomek szybko się rozgadał! więc to chyba nie reguła z tym miganiem
OdpowiedzUsuńa gadulstwa aż czasem mamy dosyć :)
a Wam też czasu brakuje na wszystko co chiałybyście zrobić? :)
Gosiu
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że miganie to nie reguła. Ale ma tyle zalet i jest tak fajną zabawą, że warto spróbować nawet ze starszym dzieckiem. My z Kubą uczyliśmy się alfabetu migając. Lubie miganie z jednoczesną artykulacją dla tego, że pozwala zaangażować dziecko całościowo. Fantastyczne dla osób o dominującym kanale wzrokowym i ruchowym w procesie przyswajania wiedzy ;-)No i wyrabia manualną sprawność jak mało co ;-)
Ja też mówiłam do jednego i do drugiego synka jak najęta. Opisywałam każdą czynność i otaczającą nas rzeczywistość. I tak jak ty uważam że ma to decydujący wpływ na szybkość opanowania mowy. U nas Antoni zaczął mówić zdaniami o jakieś 4 miesiące wcześniej niż Kuba - stąd mój wniosek o korzyściach migania ;-)
Pozdrawiamy Twoją gadułkę.
A notoryczny brak czasu to już chyba choroba cywilizacyjna mam ;-) U mnie na tym tle rodzą się rożne frustracje ;-( Czasami robię coś kosztem Własnej osoby i na przykład orientuję się w sklepie, że lakier na paznokciach woła o pomstę do nieba i zaczął odpadać. Chodzę często niewyspana a sterta prasowania groźnie czai się na fotelu ;-)
Kochane nie dajmy się oszukać - nie mam mam idealnych, które robią wszystko co tylko przyjdzie im do głowy w idealnej harmonii i 100% ładzie. A jeżeli znacie taką - to poproszę o namiary bo chętnie się w kwestiach organizacyjnych podszkolę.
Love the ball game with the paper rolls.
OdpowiedzUsuńGenialny, fantastyczny blog! Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama w "matkowariactwie":))Pozdrawiamy i ściski ślemy od 26 miesięcznego Staśka i jego Maminki.
OdpowiedzUsuńUważam, że dla rodziców i dziecka wczesna z nim komunikacja jest bardzo ważna. Pozwala zaoszczędzić wiele stresów i cieszyć się zrozumieniem z obydwu stron :)
OdpowiedzUsuńMy mówiliśmy do Zo od urodzenia bardzo dużo, ja jestem nauczycielem i to mówienie to efekt uboczny :) a mąż robił pedagogikę podyplomowo i mimo iż nie pracuje w zawodzie pedagoga bardzo dużo zapamiętał ze studiów ;)
Zo mówiła pierwsze słowa mając ... 9 miesięcy: kot, koń i wiadome typu baba, dziadzia, mama, tata, to, ma.
Mając 1,5 roku posługiwała się wszystkimi sylabami i bezbłędnie rozpoznawała 4 kolory :)a mając 2 latka mówiła płynnie wszystkie znane jej wyrazy.
Teraz mówi z większym zasobem słownictwa niż my, to wynik ogromnej ilości książek które jej czytamy ok 40 miesięcznie (biblioteka ratuje nas finansowo ;)
Jednego bardzo żałuję, że nie uczyłam jej czytać Domanem ale dowiedziałam się o nim kiedy Zo miała 1,5 roku i była już zbyt ruchliwa ;)mamy pierwszy zestaw i pokazujemy wyrazy które są aktualnie "na czasie" zakupiłam właśnie książki prof Cieszyńskiej i zaczniemy na nich zabawę w czytanie :)
Zgadzam się z Tobą absolutnie. Komunikacja, dobra komunikacja to podstawa prawidłowego rozwoju relacji rodzic-dziecko, a także podwalina pod prawidłowy i efektywny rozwój każdego malucha. My wprowadziliśmy język migowy praktycznie od 6 miesiąca życia - i jestem o tym dogłębnie przekonana, odegrał on kluczowa role w rozwoju umiejętności komunikacyjnych synka. Migał fantastycznie, a kiedy artykulatory były na tyle wyćwiczone zaczął bardzo szybko składać proste zdania.
OdpowiedzUsuńCzytając to, co napisałaś o Zo, wynika, że córeczka ma predyspozycje językowe (rodzice nauczyciele - więc po prostu Zosia jest skazana na sukces;-)
U nas też bez biblioteki byłoby kiepsko. Chociaż i tak nie mogę się oprzeć i kiedy tylko mijam księgarnie zazwyczaj wychodzę ze stosem książek ;-(
A Domana w tej chili nikomu już bym nie poleciła. Zbyt dużo skutków ubocznych jak dla mnie. Żałuję, że straciłam na niego tyle czasu i nieprzespanych nocy w trakcie produkcji materiałów. Ale wyboru każdy rodzić musi dokonać samodzielnie. To, co odpowiada jednym, nie musi zachwycać innych, prawda? W każdym bądź razie, na cokolwiek się zdecydujecie, życzę Wam wielu niezapomnianych i radosnych momentów spędzonych w trakcie odkrywania uroków tego świata ;-)
Ewa