Dzisiaj fragmentaryczny zapis naszych świąteczno-sylwestrowych improwizacji. Miało być zupełnie inaczej- wyszło, jak wyszło. Łudzę się tylko, że to, co zaprzątało i nadal zaprząta mi czas, pochłaniając większość mojej energii i zdrowia w tych dniach, nie dało się za bardzo we znaki dzieciom. Oby mój wysiłek nie poszedł na marne. Wiem, że brzmi to enigmatycznie i tajemniczo, ale nic więcej nie mogę napisać. Obiecałam. Chciałabym Was jednak prosić, o symboliczne trzymanie kciuków. Zdradzić Wam mogę jedynie to, że jeżeli jakimś cudem wszystko pójdzie po mojej myśli, może to pomóc komuś, kto gdzieś na swojej drodze życia, potknął się i zagubił, wyjść na prostą z nadzieją na skromne, godne życie ;-)
Zamiast wymyślnych zabaw, których nie miałam czasu przygotować, skorzystaliśmy z darów matki natury. Ku radości najmłodszych domowników, spadł pierwszy śnieg. Antek ulepił pierwszego w życiu bałwana ;-)
Zamiast wymyślnych zabaw, których nie miałam czasu przygotować, skorzystaliśmy z darów matki natury. Ku radości najmłodszych domowników, spadł pierwszy śnieg. Antek ulepił pierwszego w życiu bałwana ;-)
Tworzyliśmy niezliczone kompozycje na śniegu. Tutaj, ledwo widoczne bohomazy tworzone przy użyciu małych paluszków ;-)
Nawet zapadający wokół zmrok, nie ostudził naszego zapału. Prognozy pogody nie były optymistyczne, więc postanowiliśmy wykorzystać maksymalnie okazje do buszowania po śniegu :-)
Zziębnięci, ale zadowoleni, w świetle lampek choinki, czytaliśmy świąteczne opowiadania ;-)
Niektórym z nas, szaleństwa na śniegu zaostrzyły apetyt na pracę z Montessoriańskimi pomocami. I nie ważne, że wokół panował półmrok:-)
Oficjalne, a raczej hurtowe dekorowanie pierniczków przypadło na Wigilijne przedpołudnie.
Chłopcy długo czekali, by mama znalazła czas na wykonanie z nimi tych świątecznych torebek. Kuba upatrzył sobie Mikołaja, Antek zapałał sympatią do renifera. Dla mnie, był to jeden z najmilszych i najspokojniejszych momentów poświątecznego tygodnia ;-)
W Antosiowy projekt, zaangażował się nawet tata :-)
No tak, prawie bym zapomniała - radosne chwile przy odpakowywaniu świątecznych prezentów ;-)
Niepohamowana radość Kuby dzierżącego wymarzony mikroskop - bezcenna. Jeszcze tej samej nocy oglądaliśmy wypreparowana przez niego łuskę cebuli ;-)
Większą część tygodnia spędziliśmy wypróbowując prezenty. Wszystkie okazały się trafione, co tylko spotęgowało odczucie radości chłopców.
Ponieważ Kuba, zapałał ponownie, miłością do matematyki, naprędce powstały zabawy matematyczne, o których pisałam niedawno. Jego ulubione MEMO "10" i "20" jak i zabawy z Montessoriańskim wężowidłem stały się motywem przewodnim wspólnie spędzanego czasu ;-)
Nawet nie wiem, jak te wszystkie dni tak szybko nam zleciały, obudziłam się któregoś dnia, a chłopcy radośnie zakomunikowali: " Mamo, dzisiaj jest Sylwester!!!!" Dawno nie było u nas tak spokojnie i rodzinnie tego dnia. Chłopcy, po raz pierwszy w życiu, odpalili z tata rakiety i fajerwerki. Dla mnie mogłyby one w ogóle nie istnieć ;-(. O 21:00 było już po wszystkim. Tutaj, kilka moich prób uchwycenia tych radosnych ogników ;-)
Nie mogło się obyć bez "zimnych ogni":-)
Oby ten rok przyniósł nam więcej spokoju i mniej zawirowań, na które nie mamy wpływu. A jeżeli już dotkną nas przykre zdarzenia, aby rodzina stała się oazą, w której można naładować baterie i nabrać siły do wali z przeciwnościami losu. Tego Wam i sobie z całego serca życzę.
Piękne życzenia :). Kciuki trzymać będziemy - na pewno!
OdpowiedzUsuńKciuki odpalone;o)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za piękne życzenia.
Pozdrawiamy serdecznie życząc Wam żeby przeciwności losu było jak najmniej,a dobrych chwil jak najwięcej w 2012 roku
Magdalena mama Aleksandra
Ale świetne torebki :)
OdpowiedzUsuńNajlepszego w nowym roku
Happy, Happy New Year Ewa!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! ;-) I jak najmilszych chwil w nowym roku życzę...
OdpowiedzUsuńMoni
My tez kciuki trzymamy :) Powodzenia!!! A torebeczki cuda!
OdpowiedzUsuńJak zawsze u Was - ciepło i miło:) A chłopaki mają wielkie szczęście, że mogą uczyć się od Mamy tej dobroci, empatii i wielu wspaniałych cech, jakie w sobie masz! To jest cenniejsze niż najlepsze zabawy edukacyjne. Taka Mama jak Ty i Twoje zaangażowanie w NAPRAWDĘ WAŻNE sprawy - uczą najlepiej!
OdpowiedzUsuńA kciuki ściskam, odkąd wiem :)
Dziękuję Wam serdecznie za wszystkie słowa wsparcia ;-) W trudnych chwilach z pewnością dodadzą mi siły ;-) Już sama myśl, że jest tylu życzliwych ludzi w blogosferze działa jak kojący kompres ;-)
OdpowiedzUsuńK,
Zawstydziłam się ;-)
Buziaki dla Was wszystkich gdziekolwiek jesteście i cokolwiek robicie ;-)
Ewo, mam nietypowe pytanie. Czy gra planszowa, którą widać na zdjęciu, ta z Autami naprawdę jest fajna? Moja rodzinka mnie o nią męczy, a ja nie mam pewności, powiedz proszę sprawdziła się u Was?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Ania
Aniu,
OdpowiedzUsuńChłopcy uwielbiają w nią grać. Sama gra dla osoby dorosłej nie jest powalająca ;-) Na dzieciach duże wrażenie robi jej przestrzenna konstrukcja i bohaterowie z ukochanego filmu ;-)
Pozdrawiam
Ewa