Strony

piątek, 6 stycznia 2012

Okruchy grudnia, kawałki stycznia...


Dzisiaj fragmentaryczny zapis naszych świąteczno-sylwestrowych improwizacji. Miało być zupełnie inaczej- wyszło, jak wyszło. Łudzę się tylko, że to, co zaprzątało i nadal zaprząta mi czas, pochłaniając większość mojej energii i zdrowia w tych dniach, nie dało się za bardzo we znaki dzieciom. Oby mój wysiłek nie poszedł na marne. Wiem, że brzmi to enigmatycznie i tajemniczo, ale nic więcej nie mogę napisać. Obiecałam. Chciałabym Was jednak prosić, o symboliczne trzymanie kciuków. Zdradzić Wam mogę jedynie to, że jeżeli jakimś cudem wszystko pójdzie po mojej myśli, może to pomóc komuś, kto gdzieś na swojej drodze życia, potknął się i zagubił, wyjść na prostą z nadzieją na skromne, godne życie ;-)



Zamiast wymyślnych zabaw, których nie miałam czasu przygotować, skorzystaliśmy z darów matki natury. Ku radości najmłodszych domowników, spadł pierwszy śnieg. Antek ulepił pierwszego w życiu bałwana ;-)





Tworzyliśmy niezliczone kompozycje na śniegu. Tutaj, ledwo widoczne bohomazy tworzone przy użyciu małych paluszków ;-)




Nawet zapadający wokół zmrok, nie ostudził naszego zapału. Prognozy pogody nie były optymistyczne, więc postanowiliśmy wykorzystać maksymalnie okazje do buszowania po śniegu :-)




Zziębnięci, ale zadowoleni, w świetle lampek choinki, czytaliśmy świąteczne opowiadania ;-)




Niektórym z nas, szaleństwa na śniegu zaostrzyły apetyt na pracę z Montessoriańskimi pomocami. I nie ważne, że wokół panował półmrok:-)




Oficjalne, a raczej hurtowe dekorowanie pierniczków przypadło na Wigilijne przedpołudnie.





Chłopcy długo czekali, by mama znalazła czas na wykonanie z nimi tych świątecznych torebek. Kuba upatrzył sobie Mikołaja, Antek zapałał sympatią do renifera. Dla mnie, był to jeden z najmilszych i najspokojniejszych momentów poświątecznego tygodnia ;-)



















W Antosiowy projekt, zaangażował się nawet tata :-)

















No tak, prawie bym zapomniała - radosne chwile przy odpakowywaniu świątecznych prezentów ;-)




Niepohamowana radość Kuby dzierżącego wymarzony mikroskop - bezcenna. Jeszcze tej samej nocy oglądaliśmy wypreparowana przez niego łuskę cebuli ;-)




Większą część tygodnia spędziliśmy wypróbowując prezenty. Wszystkie okazały się trafione, co tylko spotęgowało odczucie radości chłopców.







Ponieważ Kuba, zapałał ponownie, miłością do matematyki, naprędce powstały zabawy matematyczne, o których pisałam niedawno. Jego ulubione MEMO "10" i "20" jak i zabawy z Montessoriańskim wężowidłem stały się motywem przewodnim wspólnie spędzanego czasu ;-)




Nawet nie wiem, jak te wszystkie dni tak szybko nam zleciały, obudziłam się któregoś dnia, a chłopcy radośnie zakomunikowali: " Mamo, dzisiaj jest Sylwester!!!!" Dawno nie było u nas tak spokojnie i rodzinnie tego dnia. Chłopcy, po raz pierwszy w życiu, odpalili z tata rakiety i fajerwerki. Dla mnie mogłyby one w ogóle nie istnieć ;-(. O 21:00 było już po wszystkim. Tutaj, kilka moich prób uchwycenia tych radosnych ogników ;-)









Nie mogło się obyć bez "zimnych ogni":-)































Oby ten rok przyniósł nam więcej spokoju i mniej zawirowań, na które nie mamy wpływu. A jeżeli już dotkną nas przykre zdarzenia, aby rodzina stała się oazą, w której można naładować baterie i nabrać siły do wali z przeciwnościami losu. Tego Wam i sobie z całego serca życzę.

10 komentarzy:

  1. Piękne życzenia :). Kciuki trzymać będziemy - na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kciuki odpalone;o)
    Dziękujemy za piękne życzenia.
    Pozdrawiamy serdecznie życząc Wam żeby przeciwności losu było jak najmniej,a dobrych chwil jak najwięcej w 2012 roku

    Magdalena mama Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale świetne torebki :)
    Najlepszego w nowym roku

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki! ;-) I jak najmilszych chwil w nowym roku życzę...

    Moni

    OdpowiedzUsuń
  5. My tez kciuki trzymamy :) Powodzenia!!! A torebeczki cuda!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zawsze u Was - ciepło i miło:) A chłopaki mają wielkie szczęście, że mogą uczyć się od Mamy tej dobroci, empatii i wielu wspaniałych cech, jakie w sobie masz! To jest cenniejsze niż najlepsze zabawy edukacyjne. Taka Mama jak Ty i Twoje zaangażowanie w NAPRAWDĘ WAŻNE sprawy - uczą najlepiej!

    A kciuki ściskam, odkąd wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Wam serdecznie za wszystkie słowa wsparcia ;-) W trudnych chwilach z pewnością dodadzą mi siły ;-) Już sama myśl, że jest tylu życzliwych ludzi w blogosferze działa jak kojący kompres ;-)

    K,
    Zawstydziłam się ;-)

    Buziaki dla Was wszystkich gdziekolwiek jesteście i cokolwiek robicie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ewo, mam nietypowe pytanie. Czy gra planszowa, którą widać na zdjęciu, ta z Autami naprawdę jest fajna? Moja rodzinka mnie o nią męczy, a ja nie mam pewności, powiedz proszę sprawdziła się u Was?

    Pozdrawiam cieplutko

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu,
    Chłopcy uwielbiają w nią grać. Sama gra dla osoby dorosłej nie jest powalająca ;-) Na dzieciach duże wrażenie robi jej przestrzenna konstrukcja i bohaterowie z ukochanego filmu ;-)

    Pozdrawiam
    Ewa

    OdpowiedzUsuń

Thanks for visiting my blog. I love to read your comments so if you have time and like what you have read leave me one.