Strony

piątek, 17 czerwca 2011

Nasza Oceaniczna Gra / Our Oceanic Game

Dzisiaj tak jak obiecałam, chciałam się z Wami podzielić naszą oceaniczną zabawą.



Do zabawy będą Wam potrzebne nastepujące elementy:
- 2 różnokolorowe kostki do gry
- karta do kolorowania (plik do pobrania na dole strony)- ja wydrukowałam 2 na jednej kartce A4
- karty do gry (plik do pobrania na dole strony)
- kolorowe kredki/farby/pisaki itp

My gramy w nią w następujący sposób.
Każdy z graczy otrzymuje jedną kartę do kolorowania. Zabawę zaczyna najmłodszy uczestnik rzucając na raz dwiema kostkami. Na karcie do gry odszukuje liczbę odpowiadającą ilości wyrzuconych oczek na danej kostce. Następnie odczytuje nazwę elementu, który ma pokolorować na swojej karcie do kolorowania. Gracze rzucają kostką na zmianę. Gracz, który jako pierwszy pokoloruje cały obrazek wygrywa.

Jeżeli Wasze dziecko nie przepada za kolorowaniem, możecie po prostu zgromadzić 22 żetony( koraliki, monety itp) i zamiast kolorowania umieszczać je na wskazanych przez kostkę elementach.

Zabawa może także posłużyć dodatkowo jako element usprawniający umiejętności precyzyjnego posługiwania się nożyczkami/klejem. W tej wersji po prostu każdy gracz wycina z karty wyrzucony przez siebie element.

Wczoraj zaproponowałam ją Kubie i okazało się, że fantastycznie się sprawdza- szczególnie przed spaniem ;-)Dzisiaj zapewne też będzie w użyciu. ;-)


Pliki do pobrania

- schemat do kolorowania
- karty do gry





.

9 komentarzy:

  1. Ewo, zapytam szczerze, bo mnie to nurtuje. Nie boisz się, że Twój Syn będzie się nudził w szkole? O ile dobrze pamiętam takie pojęcia jak szelf kontynentalny to chyba u mnie późna podstawówka była.
    Bardzo podziwiam Waszą domową edukację i zdolności Twoich Synków, ale czy 6 latkowi jest potrzebna wiedza o równinie abisalnej? Nauczy się tego w szkole (w końcu taka jej rola). Chyba że przyświeca Ci inny cel?

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa zabawa. Dziękuję za podzielenie się materiałami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Delie,
    Właśnie jestem w trakcie pisania posta poświęconego temu nurtującemu zagadnieniu - czyli dokąd prowadzi wczesna edukacja a co za tym idzie co będzie mój syn robił w szkole. Dostaje w tej sprawie wiele maili - wiele z nich wyraża dobrze rozumianą życzliwość inne wieją grozą a jeszcze inne są wytworem zawistnej osobowości piszących co nie ukrywam bardzo mnie dotyka i boli. Post prezentujący mój stosunek do wyżej wspomnianych kwestii powinien pojawić się już w przyszłym tygodniu - musi dojrzeć by nie zaćmiły go niepotrzebne emocje. Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość, a w między czasie zapraszam do dyskusji.

    aeljot,
    Jest mi miło, że materiały komuś jeszcze mogą posłużyć ;-)

    Pozdrawiam
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Bo naprawdę jestem ciekawa. Życzliwie ma się rozumieć:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wasz oceaniczny temat genialnie opracowany. Wielkie dzięki za inspirację.
    Ja również jestem zwolenniczką wczesnej edukacji dzieci i zadne kąśliwe uwagi tego nie zmienią (a jest ich nie mało). Małe dzieci chłoną wszystko jak gąbka(a tylko od nas zalezy co wchłoną)z nieraz otwartą buzią więc dlaczego tego nie wykorzystać i nie dać im tego co najwartosciowsze (czyli wiedzę).
    Z niecierpliwoscią oczekuję Twojego posta na ten temat. Życzę Ci aby żadne niepotrzebne emocje nie miały wpływu na to w jaki sposób pokazujesz świat swoim dzieciom.
    Pozdrawiamy tym razem z upalnej Polski.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewo naprawdę spotykasz się z mailami, które mogą zaboleć? Nie rozumiem czym kierują się autorzy tych maili. Ja jestem pełna podziwu dla waszej pracy. Wierzę, że całą rodziną fantastycznie się przy tym bawicie i oto chodzi. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam
    Ja uważam, że dopóki dziecku sprawia to przyjemność, lubi się tak bawić czy uczyć i nie jest do niczego przymuszane to jest ok. Ja żałuję że ze swoimi zaczęłam tak późno-ciągle słyszałam że na wiele spraw są za mali-a teraz widzę jak to chłoną i ile już by mogli umieć. Wiele rzeczy za jakiś czas nie będą pamiętać-ale tu chodzi raczej o ćwiczenia mózgu niż wrycie na pamięć. A i kiedyś łatwiej im będzie wiele rzeczy przyswoić bo już mieli z tym styczność i gdzieś to jest szufladkowane:)
    Co do szkoły to fakt mogą że nudzić na początku-potem już nie powinni-ale zawsze można wybrać nauczanie indywidualne.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. A mam jeszcze pytanie-co jaki czas robić dziecku pudełko sensoryczne? Nigdzie nie mogę znaleźć odpowiedzi. Chodzi mi o to czy jak dziecko się znudzi po tygodniu to już robić-albo zepsuje po dwóch dniach. Czy są jakieś twarde reguły typu raz na miesiąc?

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziewczyny dziękuje za Wasze komentarze i wkład w dyskusję :-)) Myślę, że większość osób która zaciekle krytykuje wczesną edukację nigdy tak naprawdę nie miała okazji jej doświadczyć. Zazwyczaj boimy się tego czego nie znamy ;-)

    Niestety oszczercze i nienawistne maile też się zdarzają ale są w zdecydowanej mniejszości więc da się żyć. Zadziwia mnie tylko fakt marnowania olbrzymiej energii na "bicie piany" a nie na przyjrzenie się zagadnieniu z bliska (Cechą wspólną oszczerców jest niestety znikoma wiedza i pojęcie o tym czym jest wczesna edukacja)

    divineme,
    Co do pudeł sensorycznych to nie ma określonego ustalonego sztywno limitu czasu. Wszystko zależy od dziecka (średnio to co obserwuję u siebie i na innych blogach to czas ten to ok 2 tyg). Jeżeli wprowadzasz większe bloki tematyczne to do każdego możesz stworzyć nowe pudło. Wspaniała baza pomysłów i być może bardziej szczegółowa odpowiedz na Twoje pytanie znajduje się na blogu
    Counting Coconuts pod hasłem sensory bin ;-)

    OdpowiedzUsuń

Thanks for visiting my blog. I love to read your comments so if you have time and like what you have read leave me one.