Strony

poniedziałek, 29 listopada 2010

Wizyta w Filharmonii Poznańskiej



W ubiegłą sobotę Kuba miał zaszczyt uczestniczyć w 407 Koncercie Poznańskim: Niegasnące Sławy. Chociaż nie była to pierwsza wizyta Kuby w filharmonii nigdy dotąd nie uczestniczył w koncercie dla dorosłych. Jego zamiłowanie do muzyki klasycznej sięga już wczesnego dzieciństwa ( dziadek Kuby skończył szkołę muzyczną i swoją pasją do muzyki zaraził najpierw mnie a potem Kubę, którym opiekował się przez pierwsze 2 lata jego życia) W wieku niespełna trzech lat Kuba oświadczył nam, że chce grać na skrzypcach. Z początku traktowaliśmy to jak kolejny kaprys, który minie tak szybko jak się pojawił. Ale Kuba był twardy. Minoł rok a on nie zmieniał zdania. Wycinał z bristolu skrzypce dorabiał smyczki i przy każdej nadarzającej się okazji podpatrywał a potem naśladował grę na tym instrumencie. Każda okazja posłuchania brzmienia oryginalnych instrumentów została przez niego wykorzystana do maksimum. Każde przejście obok filharmonii czy opery kończyło się wejściem do środka w nadziei, że może przez przypadek odbywać się tam będzie próba. Kiedy byłam w ciąży z Antkiem (Kuba miał 4,5 roku) obejrzał ze mną z zapartym tchem całego „Amadeusza”. W tym roku od momentu jak zaczęło się przedszkole „katuje” nas Chopinem. Nie pozostaje nam nic innego jak zapisać go na lekcje gry na instrumencie. Dziadek wyperswadował mu, że lepiej zacząć od fortepianu niż skrzypiec i po pewnych perturbacjach Kuba łaskawie się zgodził zastrzegając sobie ,że skrzypce będą jego drugim instrumentem. W trakcie rozmowy, kiedy tłumaczyłam mu ze gra na instrumencie to fantastyczna ale czasochłonna sprawa i że być może będzie miał mniej czasu na zabawę skwitował mnie krótkim zdaniem „ Zabawa może poczekać ja się chcę rozwijać” I jak tu polemizować z tak konsekwentnym młodym człowiekiem.
Wracając do sobotniego koncertu. Nasze przygotowania zaczęły się na długo przed koncertem ( Kuba wiedział, że idziemy na koncert jakiś miesiąc wcześniej) . Kuba wie, że do Filharmonii trzeba ubrać się odpowiednio więc nie obyło się bez szalonego szukania odpowiedniego krawata i spodni (białą koszule i czarną kamizelkę wybrał dużo wcześniej). Krawata nie udało się nam dostać więc tata pożyczył mu swój ( Kuba nawet nie chciał słyszeć o pójściu bez). Elegancko ubrany z wypiekami na buzi prowadził mnie do wejścia. Otworzył mi drzwi jak gentleman i popędził do szatni. Ponieważ był jedynym z dwójki dzieci które przyszły na koncert budził powszechne zainteresowanie ( co wcale mu nie przeszkadzało – ciągle tylko dopytywał się czy dobrze wygląda). Po zajęciu miejsc ( byliśmy trochę przed czasem) z otwartą buzią  chłonął atmosferę i dźwięki dochodzące z estrady na której muzycy stroili swoje instrumenty. Miejsca mieliśmy fantastyczne ( 6 i 7 rząd). Koncert był cudowny. Moje dziecko przez pierwsze 10 minut było tak rozedrgane z emocji że mankietem ocierało łzy. Program koncertu składał się z koncertu fortepianowego c-moll op 18, nr2 Siergieja Rachmaninowa i symfonii D-dur op 43, nr2 Jeana Sibeliusa. Kuba wytrzymał bez kręcenia się i rozmawiania cały koncert. Zapytany o wrażenia powiedział mi że było cudownie. Ja też byłam zachwycona że zyskałam wytrawnego towarzysza wizyt w Filharmoni . Kolejny koncert już w grudniu …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Thanks for visiting my blog. I love to read your comments so if you have time and like what you have read leave me one.